rowena77 |
Wysłany: Pią 19:28, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
Dla małej Ani swiat już nigdy nie bedzie normalny, dzieci nie zapominają!
Kiedyś spotkałam się z opinią pani z OPS, która powiedziała:"co się pani przejmuje, dziecko jest małe i wszystko zapomni" Otóż to NIE PRAWDA dziecko nie zapomina, owszem moze na jakis czas "wtrzucić" przejścia traumatyczne z pamięci na skutek szoku, bądz innych czynnikow, ale tak naprawde obrazy z dziecinstwa powracają; doświadcza tego wiele kobiet dotknietych przemocą seksualną w dzieciństwie(min.).
Bardzo źle, że to się dzieję...bardzo!!
Znam dorosłą osobę, kobiete, ktora doswiadczyła przemocy seksualniej w dzieciństwie( molestowania ojca) niestety nie miala ona opieki psychologicznej, w dorosłym zyciu, już po zalorzeniu rodziny rownież doznała przemocy seksualnej( kobiety o tym nie mowią, bo żle pojmują poczucie wstydu, bądź też po prostu uważają, że i tak nikt im nie uwierzy).
Ta dorosła kobieta rownież się izoluje od meżczyzn(szczególnie); a jest już dojrzałą osobą...
To trałma na całe życie!
Wspólczuje Ani, mam nadzieję, że ta mała dziewczynka jeszcze odnajdzie w sobie dziewczynkę i znajdzie spokojną i szczesliwą rodzine.
Wiem, że samotnej kobiecie trudno jest o adopcje ale słyszałam, ze jest to możliwe....tzrymam kciuki... |
|
sarenka_0 |
Wysłany: Pią 16:52, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
Osoba, ktora jest dotknieta przemoca seksualna, niezaleznie czy jest to osoba dorosła, czy dziecko, to jest to dla niej szok. Jesli mowimy tu o dziecku, bardzo trudno bedzie sie jemu odnalezc w spolewczenstwie, w nowej rodzinie. Czynniki jakie beda temu sprzyjac, to izolacja, brak zaufania, poczucie zagrożenia od czlowieka ( nawet dla niego zyczliwego)
Jedyne co moze zmienic ich stosunek do ludzi, to zapewnienie ich o naszych uczciwych zamiarach, aby nabrały wiekszego zaufania, obdarzenie ich miłością i ciepłem domu rodzinnego Ale musimy pamietac ze proces zmian u takiego dziecka bedzie bardzo powolny i nie czesto przyniesie oczekiwany rezultat. Oczywiscie jak najszybciej powinno miec opieke ze strony terapeuty lub psychologa dzieciecego |
|
SolAngelika |
Wysłany: Pią 15:38, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
We wrześniu miałam praktyki w OWR, poznałam tam pewną 7-letnią dziewczynkę,kiedy pierwszy raz poszłam po nią do szkoły jak mnie zobaczyła, trzymała się takiego filarka i powiedziała,ze nie pójdzie ze mną,bo czeka na panią.... Usiadłam obok na podłodze,po turecku i powiedziałam,że poczekam,aż się zdecyduje ze mną pójść,bo nie ma innego wyjścia,najwyzej będziemy tak siedzieć do następnego dnia. Mała próbowała wielu sztuczek,kiedy podchodzili nauczyciele i się pytali co się dzieje, ona udawała,że płacze,a ja mówiłam,że wszystko w porządku,ona się tylko namyśla. Po jakimś czasie bunt minął, powiedziała - idziemy. Od tego czasu odbierałam ją ze szkoły, robiłyśmy drobne zakupy do OWR i rozmawiałyśmy. Kiedy powiedziałam,że już następnego dnia mnie nie będzie ,powedziała mi:
-wiesz,bo ja lubię tu być,nie lubię być w innych domach, nie lubię jak mnie zabierają...
-......(milczałam)
-wiesz, bo tu mam pokój z dziewczynami i nie ma panów
-..................
-bo wiesz, ja tu długo jechałam z policją, moj tatuś to był taki wielki,miał wielki brzuch i zawsze był czerwony,zataczał się i śmierdział wódkę,mamę bił,a jak już nie mogła chodzić to przychodził do nas w nocy, wyciągał coś ze spodni, takie duze,dziewczynki tego nie mają...wiesz?
-tak,wiem
-i on mi kazał to coś glaskać i mówił,że jak się będę słuchać,to on mnie będzie kochał,bo tak tatusiowie kochają swoje córeczki,ale potem mnie dotykał i mnie bolało,płakałam,ale powiedział,ze jak będę głosno,to przestanie mnie kochać i zatykał mi buzię....wiesz jak wtedy brakuje powietrza?
-wiem Aniu
-bo wiesz, ja ju nie chciałam i ja wciąż się bałam i powiedziałam mamie, mama mi nie wierzyła, ale raz nas złapała,tatuś się zdenerwował i bił ją,smierdział tą wódką bardzo mocno,wziął taki mlotek do mięsa i byl tam takie jak siekierka i uderzył i mamusia upadła i była krew, to wtedy policja mnie tu wzieła...a dlaczego ty placzesz??
siedmioletnia dziewczynka, szła ze mną ze szkoły,trzymała mnie za rękę i opowiadała mi co się stało w jej domu,bez emocji,bez łez,po prostu mówiła jakby opowiadała co jadła na obiad i co było w szkole o nic nie spytałam,po prostu szłam z nią dalej do domu, do jej pokoju...
Później wychowawczyni powiedziała,ze Ania ma rodzeństwo,zaadoptowało się w nowych rodzinach, czują się dobrze i prawdopodobnie zostaną adoptowane, matka jej zmarła, ojciec jest w więzieniu,Ania była w 4 rodzinach zastepczych, nigdzie nie potrafiła się przełamać,nie toleruje w otoczeniu stałej obecności mężczyzny,kiedy w tych rodzinach pojawiali się mężczyźni wracajacy z pracy, mała najpierw się chowała w jakieś ciasne miejsca,a wieczorem stawała sie agresywna,wracała do OWR.
Jak naprawić to zło , które ją spotkało?
Czy kiedykolwiek zaufa męzczyźnie?
Wyjściem byłoby ,aby Ania znalazła się u jakiejś samotnej, bezdzietnej kobiety,która dałaby jej miłość,niestety samotne osoby mają znikome szanse na adopcję ...może w tym wypadku sąd zrobi wyjątek? Bardzo bym chciała..... |
|